Po otwarciu butelki wita nas aromat róży damasceńskiej, przenosimy się do Grecji, Turcji a może i do Libanu. W kieliszku czekają zapachy orientu, wielkiego bazaru w Stambule. Nos wyczuwa jeszcze dojrzałe mirabelki, banana, zapach słomy po żniwach, wanilię a przy końcu aksamitny aromat jogurtu. Smaki wzbogacone o równowagę kwasowości, co sprawia że nie jest to wino męczące swoją nachalnością. Długi finisz z mineralnym śladem. W trakcie „łapania” temperatury wyraźnie zmieniały się aromaty. Trochę uzależniające, dobrze się skomponowało z sałatką tabouleh i warzywnym tajinem. Myślę, że równie dobrze pójdzie z kuchnią hinduską lub tajską/malezyjską – łyk tego wina przyniesie ulgę dla wymęczonych przez pikantne przyprawy kubków smakowych, jest też fajnym kompanem do sałatek owocowych np. figi z orzechami, gorgonzolą i miodem.

Wino leżakowane na osadzie w beczce przez 6 miesięcy co wyraźnie czuć, jest treściwe. Nie jestem wielkim fanem win z mocnymi, wyrazistymi aromatami ale Tramini Reserve bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło i będę do niego wracał, ten zapach róży damasceńskiej był wyważony, przenikał się z innymi aromatami. Twórcą wina jest rodzina Karola Fehervariego z apelacji Nagy-Somlo.